Moja historia – część 3 – jak powstało Fresh Apps?
Po ponad 2 letniej przerwie wracam do serii wpisów #mojaHistoria, gdzie opisuje swoją przeszłość. Część 2 zakończyła się etapem studiów – teraz czas na opis pierwszych współprac zawodowych.
Dobry programista
Pierwsze prace komercyjne zacząłem podejmować już na studiach. Pamiętam te czasy, gdy w dzień byłem na uczelni, w nocy pracowałem, a „w międzyczasie” chodziłem na treningi i spałem. Szalone czasy.
Karierę zawodową rozpoczynałem jako programista PHP. Przewinąłem się przez ten czas przez kilka mniejszych „rodzinnych” firm i kilka większych „małych korporacji”. Można więc powiedzieć, że nie z jednego pieca chleb jadłem :- )
Na początku kariery zawodowej było ciężko. Doskonale radziłem sobie z technicznymi wyzwaniami, ale wymagania organizacyjne nie zawsze były dla mnie oczywiste.
Mam tu na myśli rzeczy typu: informowanie o statusie, ewentualnych problemach. Teraz wiem, że to kluczowe, ale niestety w pierwszej pracy to takie oczywiste nie było. Na szczęście trafiłem na dobrego managera, który bardzo szybko wytłumaczył mi co jest istotne i dlaczego. Myślę, że współpraca z nim w pewien sposób ukształtowała moje wartości, którymi kieruję się dziś podczas zarządzania projektami.
Już wtedy będąc programistą miałem „ciągoty” do zarządzania i planowania. W kolejnych „pracach”, bardzo szybko to zauważono i wykorzystano.
Generalnie moja ścieżka kariery wyglądała mniej więcej tak: programista -> lider zespołu -> kierownik projektu -> „zarządzający IT w firmie”.
Beznadziejny manager
Pamiętam jak by to było dziś – gdy szef powiedział mi, że od dziś będę kierował projektem.
Pamiętam, że pierwsza rzecz jaką zrobiłem po tej rozmowie to było sprawdzenie w google – co ja właściwie mam robić? 😉
Byłem na to totalnie nie gotowy, bez zaplecza merytorycznego. Byłem młody, „nie znający życia”. Żeby lepiej ci uzmysłowić w jakim byłem stanie to myliło mi się często netto z brutto 🙂
Musiałem jednak z dnia na dzień z programisty, stać się kierownikiem projektów.

Początki były tragiczne. Opisywałem to po części w wpisie o alokacji zasobów projektowych.
Miałem duże problemy z tym, żeby zaakceptować, że ktoś czegoś nie wie lub „nie nadąża za mną”. Dlatego szczerze współczuję swojego pierwszemu zespołowi.
Błędów, które popełniałem mógłbym wypisać całe multum – całe szczęście dość szybko je zrozumiałem i udało mi się wyeliminować.
Wraz z doświadczeniem stawałem się lepszym managerem – zacząłem „rozumieć ludzi”.
Spędzałem dużo czasu na czytaniu artykułów i książek, podpytywaniu kolegów z większym stażem. Jednak najbardziej owocne okazały się (niestety) wyciągnięte wnioski z własnych porażek projektowych.
i tak mijał dzień po dniu.
Jak powstało Fresh Apps?
Kilka firm, kilkanaście projektów później… gdy pracowałem u jednego z klientów dostawałem zapytania o realizację projektów – jako freelancer.
Odrzucałem je bo niby kiedy miałbym je robić? Zbyt duże tematy, żeby ciągnąć je „po godzinach”. Wtedy właśnie pierwszy raz przyszła mi do głowy myśl o multiplikacji siebie.
Klient u którego pracowałem potrzebował więcej programistów do projektów – miałem wielu znajomych, którzy programowali więc pomyślałem, że warto połączyć jedno z drugim.
Klient był zadowolony z jakości pracy, którą dowożę więc udało mi się zatrudnić pierwszą osobę i udostępnić ja na zasadach outsourcingu klientowi.
Okazało się, że najtrudniejszy był ten pierwszy krok. Wraz z nabywaniem doświadczenia w rekrutacji, pozyskiwaniu klientów udało mi się sukcesywnie zatrudniać ludzi i alokować ich u klientów.
Nadal uważam, że jeśli jesteś programistą to od założenia software house dzieli Cię niewiele (jeśli masz ku temu predyspozycje). Najbezpieczniejszą opcją jest przejmowanie coraz większej odpowiedzialności za projekty klienckie – dzięki temu klient „ma problem z głowy”, a Ty masz potencjał do rozwoju firmy. Opisywałem to w wpisie – jak założyć software house?
Wtedy już czułem się pewnie jako kierownik projektów. Zacząłem rozwijać więc swoje umiejętności w prowadzeniu biznesu. Największym game changerem była dla mnie książka „Mit Przedsiębiorczości” – M. Gerbera.
Uaktywniła mi jak powinno się myśleć projektując firmę żeby można było ją przeskalować. Tematy ciekawe, ale wydaje mi się, że na tyle duże do poruszenia w osobnym wpisie.
Te umiejętności pozwoliły mi brać coraz poważniejsze projekty „in house” – do realizacji wewnątrz Fresh Apps w oparciu o harmonogram.
Na początku byłem bardzo „zafixowany” na outsourcing, jednak po pewnym czasie zacząłem się coraz bardziej otwierać w projekty „in house”. Myślę, że potrzebowałem do tego „dojrzeć” jako przedsiębiorca.
Teraz działamy już „pełną gębą” – czuję, że to Fresh Apps jest dla mnie, a nie ja dla firmy. Opisywałem to po części w podsumowaniu 2019 roku.
W międzyczasie ożeniłem się, urodził mi się syn i przeprowadziłem się około 5x – więc jak sam widzisz „działo się”. Zobaczymy co przyniesie przyszłość i co będę miał do opisania w części 4.
Tymczasem zapraszam cię do pozostałych części:
- Moja historia – część 1 – hakowanie / matura
- Moja historia – część 2 – „życie studenckie” i programowanie
- Moja historia – część 3 – jak powstało Fresh Apps? (czytasz teraz)
Dziękuję, że przeczytałeś ❤️
Pssst... przygotowałem dla Ciebie kilka prezentów - wybierz co Ci się przyda! 👍
Bardzo ciekawa historia