Zarządzanie projektami, zespołem i analiza IT

rozwój produktu

Zawieź mnie – od idei, przez problemy do MVP

Dawno nie pisałem, więc powinienem rozpocząć od wyjaśnień, ale przyczyna jest ta sama – zapracowanie. Jak mówi stare słowiańskie porzekadło – jeśli wszystko masz pod kontrolą, znaczy, że jedziesz zbyt wolno. Mając mnóstwo wolnego czasu podczas pobytu w szpitalu postanowiłem skrobnąć ten wpis.

W tym wątku opiszę mój pierwszy poważny projekt – Zawieź mnie, na którym nauczyłem się bardzo dużo. Od ideii do MVP często mija długa i wyboista droga. Opiszę ją oraz problemy i potknięcia, które zaliczyłem przechodząc ten proces.

O zawieź mnie i koncepcji

Zawieź mnie, określam jako system do zamawiania taksówek. Składa się z następujących elementów:

  • aplikacja mobilna – aplikacja na Android, którą użytkownik zamawia taksówkę
  • WWW – homepage oraz panel dla pracowników korporacji do obsługi zgłoszeń z aplikacji mobilnej
  • Usługa – usługa WCF, która jest sercem działania Zawieź mnie. Łączy WWW i aplikacje mobilną w integralną całość. Jest zupełnie transparentna dla użytkownika.

Jaki jest flow zamówienia oraz jak działa aplikacja znajdziecie tutaj i tutaj – nie ma sensu, żebym przepisywał to jeszcze raz. Pod linkami znajdziecie również zrzuty ekranu aplikacji.

Jak powstał pomysł?

Byłem studentem 3 roku informatyki, za rok miałem bronić tytułu inżyniera. Długo myślałem nad pomysłem mojej pracy inżynierskiej, nie chciałem żeby to była kolejna strona o rybkach akwariowych lub autach.
Tak czy owak musiałem napisać kilkadziesiąt stron + kilka tysięcy linijek kodu. Skoro musiałem to zrobić, postanowiłem wykorzystać ten czas i napisać kod, który później będzie można wdrożyć produkcyjnie.
Chodziłem na seminaria ze swoim promotorem cały czas intensywnie myśląc nad tematem.
Zawsze chciałem nauczyć się pisać aplikacje mobilne – pomyślałem, że to dobra okazja bo nie będzie odwrotu ]:-> i skierowałem swoje myśli w tym kierunku.
Miałem dużo pomysłów, większość z nich opierała się na aplikacji mobilnej i GPS – interreakcji między użytkownikami.
Wracałem z seminarium na stancję autobusem miejskim (kwiecień 2013) i zobaczyłem taksówkarzy, to była pierwsza koncepcja by tematem pracy było usprawnienie komunikacji klient-taksówkarz.

O wstępnym pomyśle rozmawiałem ze znajomymi, zbierałem feedback i cały czas dopracowywałem idee. Znałem doskonale lokalny rynek, zwiększyłem wiedzę przeprowadzając research na taksówkarzach, korporacjach – jak działają, kto jeździ taksówkami. W większości przypadków był to mężczyzna w wieku 40-50 lat ze słabą lub brakiem znajomości technologii (smartphone). Wiedziałem, że ciężko będzie by kierowca musiał reagować na zlecenia za pomocą telefonu. Co więcej, większość z nich miało stary telefon, bez popularnych systemów operacyjnych jak iOS czy Android. Pierwotny pomysł z pisaniem dwóch aplikacji 1) dla klienta, 2) dla kierowcy okazał się słabym rozwiązaniem w środowisku, których chciałem ruszyć.
Poszedłem o krok dalej, chciałem mieć własne urządzenie z zainstalowaną aplikacją do reagowania na zgłoszenia. Swoją drogą znalazłem kilka ciekawych propozycji urządzeń z Chin. Problem był w tym, że trzeba zamówić dużą ilość urządzeń, martwić się o poprawne działanie chińskich sprzętów, które byłyby zawodne i czekać na paczkę, która wędrowałaby do Polski długi czas. Odrzuciłem tą koncepcję i doszedłem do wniosku, że muszę się wstrzelić w obecną strukturę nie robiąc rewolucji, tylko ewolucję. Postanowiłem zostawić flow komunikacyjne kierowca-korporacja, które odbywało się poprzez CB radio i działało dość sprawnie.
Pomysł dojrzewał kilka ładnych tygodni, zanim doszedł do ostatecznej wersji i wpisałem go jako szkic w dokumentach do obrony pracy inżynierskiej.

Co do nazwy projektu, na początku w głowie miałem pomysły mixujące słówka „taxi”, „get”, „mobi”. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że to słabe – produkt kieruje na mały lokalny rynek, bardziej chwytliwą nazwą będzie coś polskiego. Chciałem uniknąć w nazwie słowa „taxi” – na rynku istniały podobne produkty i wszystkie nazywały się „cośtamTAXI” lub „TAXIcośtam”. Nazwa miałabyć krótka, odróżniająca się od konkurencji, łatwa do zapamiętania i w odmianie. Pamiętam, że dużą uwagę przykłuwałem też do tego by z nazwy dało się utworzyć akronim.

We wrześniu 2013 zarejestrowałem domenę zawiez-mnie.pl

… i tak powstało Chocapic, tfu – Zawieź mnie!

Realizacja projektu

Ten etap projektu jest mozolny i nudny w porównaniu do pozostałych. Nie będę Was zanudzał kodem i doborem algorytmów – nie martwcie się 🙂
Realizacja projektu (wersja alpha), która była na potrzeby obrony inżynierki trwała 10 miesięcy (z przerwami). W tym czasie  zaliczałem semestr i pracowałem, a po godzinach realzowałem swoje dziecko – Zawieź mnie.
W styczniu 2014 założyłem fanpage projektu, na którym najpierw opisywałem część developmentu projektu i realizację pracy inżynierskiej, a po oficjalnym wyjściu na produkcje i obronie inżynierki – fanpage przekształcił się w typowy fanpage produktu. Ten ruch pozwolił mi na zebranie trochę contentu na fanpage oraz start z produkcją z pewną ilością lajków i zaangażowaniem użytkowników.
Od kilku lat jestem aktywnym użytkownikiem twitter’a, jednak świadomie podjąłem decyzję o nieprowadzeniu konta zawieź mnie na tym portalu.
Moja grupa docelowa, czyli lokalni mieszkańcy nie używali twittera – uznałem, że założenie profilu Twitter po to by połączyć go z fanpage i kopiować treść 1:1 jest bez sensu. Skupiłem się na Facebook’u, gdzie była stanowcza większość mojej grupy docelowej.

Wychodzę z założenia, że projekt musi być gotowy na „tu i teraz”, a twórca musi mieć w głowie plan rozwoju. Nie warto podejmować kroków, które „kiedyś może się przydadzą”, tylko wykonać je w tym momencie, w którym będą potrzebne. Tak zrobilem w przypadku social media, uważam, że profile społecznościowe powinny być otwierane w momencie gdy zaczynają być potrzebne, nie na zaś. Ewentualnie można sobie zabookować username 🙂

Aplha != Beta, więc po (całe szczeście) udanej obronie inżyniera w marcu 2014 musiałem się wziąć do pracy by produkt nadawał się do pokazania użytkownikom.
Wersja alpha znacznie różniła się od wersji beta – funkcjonalnie i wizualnie. Niektóre funkcjonalności musiałem usunąć, inne dodać. Usunąłem m.in. logowanie użytkowników – w wersji beta identyfikuje użytkowników w inny sposób. pytanie za 100pkt, ktoś wie jak?
Identyfikacja użytkowników była mi potrzebna by móc zarządzać dostępem do aplikacji i banować trolli. Zmianom uległ również design aplikacji – projektując go uświadomiłem sobie jak bardzo się na tym nie znam 🙂 Design uważam za najsłabszą częśc systemu.
Przez kilka tygodni w realizacji grafik promocyjnych, aplikacyjnych pomagał mi Rafał aka Nablo – ponowne wielkie dzięki!
Całość nabierała już kształtów.

//jeśli nie odrózniasz kompilatora od emulatora, pomiń ten akapit 😉
Technicznie rzecz biorąc strona WWW to dwa projekty, do panelu klienta napisałem swój autorski kod, w którym pracownik może obsługiwać zgłoszenia, natomiast homepage został zrealizowany przy użyciu gotowego systemu – Umbraco CMS.
Równolegle do WWW i aplikacji mobilnej pisałem API – jako usługę WCF. Największym wyzwaniem było zrealizować aplikację mobilną – mój pierwszy projekt, na którym uczyłem się od zera było właśnie Zawież mnie 🙂 Na tym etapie tak naprawdę zapoznawałem się szczegółowiej ze składnią Javy :- )
//koniec sekcji technicznej

Podsumowując realizacja wersji alpha i beta trwała około roku. Skoro mamy gotowy produkt, trzeba przeprowadzić gruntowne…

…testy

Jak wiemy metodą „u mnie działa” możemy zaliczać szkolne projekty, a nie produkt finalny. Szczerze mówiąc bałem się tego momentu, bo do tworzenia aplikacji używałem jednego telefonu i jednego tabletu – wiedziałem, że będzie dużo roboty i nie myliłem się.

Najpierw przez kilkanaście nocy dostosowywałem aplikację pod wszystkie wersję emulatora – udało się, ufff! Jednak to było proste zadanie w porównaniu z dostosowaniem aplikacji na fizyczne urządzenia. Sam dysponowałem 3 urządzeniami – to było stanowczo za mało by przeprowadzić gruntowne testy.
Dzięki pomocy znajomych i facebook’a udało mi się zebrać grupę około 30 osób, które zadeklarowały się w uczestniczeniu w testach. Niektóre osoby dysponowały 2-3 urządzeniami. Mimo, że w pewnym stopniu urządzenia się pokrywały dały mi duży feedback co działa stabilnie, a co nie.
Ponowne wielkie dzięki wszystkim zaangażowanym w testowanie! Sam bym nie dał rady 🙂 Niektóre osoby nakłaniały swoich znajomych i znajomych znajomych – to mała rzecz, która miała kluczowe znaczenie dla projektu. Wiedziałem, że jeśli nie przetestuje aplikacji i nie będzie spełniać wymagań użytkownika – nie wróci do niej. Miałem też zdrową świadomość, że nie jestem w stanie wykryć wszystkich bugów – musiałem zrobić maksymalnie ile byłem w stanie.
Dzięki testerzy – Edyta :*, Monika, Taras, Aras, Czarek, Komek i inni!

Do testów musiałem się odpowiednio przygotować, żeby nie tracić czasu ludzi, którzy zdecydowali mi się pomóc, a wyniki były dla mnie miarodajne i wskazywały na co zwrócić uwagę. W aplikacji zaimplementowałem moduł, który automatycznie wysyła do mnie informacje u kogo i jaki błąd dostal użytkownik wraz ze stack’iem więc samo „smerfowanie” po aplikacji dałoby już duży feedback.

Wytypowałem najczęstsze ścieżki, którymi będzie poruszał się użytkownik i pracownik korporacji. Każdy tester był zamawiającym i odbierającym swoje zgłoszenia. Po wytypowaniu kilkunastu ścieżek – opisałem je dokładnie w dokumencie, potworzyłem fikcyjne korporacje – to było moim scenariuszem testowym.
Po wykonaniu wszystkich podpunktów ze scenariusza, użytkownik odpowiadał na pytania zawarte w ankiecie, które wbrew pozorom nie były łatwe do wymyślenia.
Jestem przeciwnikiem tworzenia ankiet tylko po to, żeby je rozwiązać i nic nie wniosły – wszystko musi mieć swój mierzalny cel i zakres. Przemyślałem dokładnie pytania, które dały mi pogląd na to co jest dobre, a co słabe w systemie – jak wspomniałem wcześniej moje obawy odnośnie designu się potwierdziły – użytkownicy ocenili ten element najsłabiej.

Zgłoszone tickety zostały połatane, jest kwiecień 2014, mamy MVP!

Nawiązywanie współpracy

Równolegle do testów, prowadziłem negocjacje odnośnie współpracy z korporacjami – muszę przyznać, że ten etap projektu wzbudzał we mnie największe emocje od niezrozumienia po śmiech 🙂

Mając gotowy produkt musiałem znależć dystrybutorów usługi – korporacje. Jako miasto pilotażowe wybrałem Białą Podlaskę – znałem lokalny rynek, znałem korporację, znałem uczelnie. Dodatkowym atutem była znajomość założyciela jedenego z największych portali informacyjncych w mieście – Biała, się dzieje. Dzięki Paweł! Mimo tylu czynników sprzyjających, wcale nie było łatwo znaleźć pilotażową korporacje.

Za używanie Zawieź mnie, nie chciałem pobierać opłat – dawałem system całkowicie za darmo – właśnie to budziło największe wątpliwości.

„Ale jak to za darmo? Przecież to niemożliwe, Pan chce mnie oszukać!”

Takie i podobne tekst słyszałem często. Miałem następujący plan działania:

  1. zdobyć numer do właściciela;
  2. opowiedzieć w 1-2m przez telefon o Zawieź mnie – zaciekawić;
  3. umówić się na spotkanie – pokazać system.

Pierwszy punkt nie był trudny do wykonania, numery (nawet prywatne) można było znaleźć w internecie, a jeśli ich nie było to sekretarki bez problemu podawały numer telefonu do właściciela.
Rozmowa telefoniczna nie była łatwa, większość ludzi nie wierzyła w szczere intencje lub uważała, że aplikacje mobilne nie są przyszłościowe (poważnie).
Na szczęście po wykonaniu wielu telefonów, spotkań – udało się znaleźć korporację chętną do współpracy!
Pierwszą korporacją było Radio Taxi Podlasie  – moja radość była nie do opisania 🙂 Jedna korporacja była niezbędnym minimum do wyjścia produkcyjnego z wersją beta.Przygotowałem instrukcję obsługi systemu, umówiłem spotkanie z pracownikami, na którym prezentowałem jak użytkować system – małe rzeczy, które dają mnóstwo radości 🙂

Około 3 miesiące po starcie Zawieź mnie, odezwała się do mnie korporacja MPT Biała Podlaska i wyraziła chęć współpracy (sierpień 2014). Przygotowałem środowisko i kilka dni później lista obsługiwanych korporacji w Zawieź mnie uległa inkrementacji. MPT pomogło w promocji systemu publikując informacje na swoim fanpage, oraz zawierając logo Zawieź mnie na swoich materiałach reklamowych. Takie „małe kroczki” budowały świadomość użytkowników o systemie

Oprócz korporacji na współpracę z Zawieź mnie zdecydowało się kilku niezrzeszonych kierowców. Dałem taką funkcjonalność w systemie bo podczas implementacji nie wiedziałem w którą stronę się potoczy – korporacje, niezrzeszeni kierowcy czy może jeszcze coś innego 😉 Konto dla niezrzeszonych kierowców było zmodyfikowane o opcję „bycia dostępnym” i „bycia niedostępnym”. Kierowca mógł pracować kiedy chciał, w godziny jakie chciał – w przeciwieństwie do korporacji, która jest czynna całą dobę.
Dla niezrzeszonych kierowców dodatkowo dałem możliwość odbierania zgłoszeń i integrację z systemem poprzez email, wystarczyło kliknąć w link. Zdecydowałem się na to rozwiązanie, ponieważ dla kierowcy w samochodzie byłoby niewygodne przeglądanie panelu WWW Zawieź mnie. Jak wcześniej wspomniałem, większość kierowców nie miała smartfon’a – więc pisanie dedykowanej aplikacji nie było dobrym pomysłem. Odbieranie poprzez email daje duże pole do manewru, większość telefonów jest wyposażona w funkcję odbierania email (nawet te bez Androida, iOS czy Windows Phone).

Oprócz dwóch, wyżej wymienionych korporacji spotkałem się z wieloma odmowami. Moim zdaniem korporacje mogły tylko zyskać – dawałem nowe kanały zamawiania taksówki nie pobierając za to zupełnie żadnych opłat. Jednak rozumiem, że ktoś może nie chcieć używać mojego systemu – pytałem wtedy o powód. Zbierając feedback, byłbym w stanie udoskonalić system i wdrożyć go w większą ilość dystrybutorów.
Szczerze mówiąc, projektując system/model biznesowy nie przeszedł mi przez myśl argument, który podawali właściciele. Wcale nie chodziło o to, że system jest słaby, nie przyda im się lub jest za trudny – wręcz przeciwnie, niektórzy mówili, że to ciekawy pomysł i na pewno chcieliby z niego korzystać, ale…

no i właśnie to „ale” rozłożyło mnie na łopatki. Rozwinę wypowiedź, która bardzo często się powtarzała: „Chcielibyśmy korzystać z systemu, ale nie mamy komputera ani internetu w dyspozytorni/biurze„. Ta wypowiedź była najczęstszym powodem odmowy. Przyznaję, nie przewidziałem tego – cenna lekcja dla mnie, żeby nie zakładać nigdy rzeczy oczywistych, bo dla niektórych mogą wcale nie być takie oczywiste 😉
To był problem trudny do przeskoczenia, oprócz siły perswazji, że to jednorazowy i niski koszt nie mogłem nic zrobić. Pomyślałem, że jednak zbyt słabo znam rynek, skoro tego nie przewidziałem – chciałem zobaczyć jak pracują te korporacje, poszedłem do jednej z nich i to co zobaczyłem upewniło mnie, że wiem, że nic nie wiem. 🙂

Oto jak wygląda flow przyjęcia zamówienia (w wielkim skrócie).
Przed telefonem i CB radio siedzi typowa Pani Grażyna, ma zeszyt A4, długopis, i tablicę poziomą na biurku podzieloną na kolumny. Każda kolumna odpowiada „przystankom” taksówkarzy – miejscu, gdzie czekają na zgłoszenia. W każdej kolumnie są rozłożone kółka (?) z numerami (są to ID kierowców). Dzięki temu wiemy, który kierowca jest na jakim postoju. Kierowca sygnalizuje o zmianie położenia przez CB Radio. Gdy dzwoni klient, Pani Grażyna szacuje kto jest najbliżej i jest wolny, wysyła kierowcę na wskazany adres, a do zeszytu zapisuje dane, kto kiedy i o której.
Byłem w szoku. Miałem tyle pomysłów na usprawnienia, że nie wiedziałem od czego zacząć mówić. Wtedy uświadomiłem sobie, że jednak nie znałem lokalnego rynku.

Kolejna sytuacja; pamiętam, że wracałem z obrony pracy inżynierskiej, po obronie miałem umówione spotkanie z jednym z właścicieli korporacji. 5m przed spotkaniem dostałem SMS, że jednak dzisiaj spotkanie nie dojdzie do skutku #ok. Oddzwaniam i dialog coś w stylu:

  • dzień dobry, kiedy będziemy mogli spotkać się i przedyskutować system?
  • nie wiem, ciężko określić może w przyszłym tygodniu.
  • OK, prześlę Panu pocztą moją ofertę, przed spotkaniem zapozna się Pan z możliwościami systemu, proszę o przesłanie adresu w SMS.
  • dobry pomysł!

2m później dostaje SMS o treści : „21-500, Biała Podlaska ul. …”.  Jak się okazuje korporacje są zawsze o krok przed moją wyobraźnią ;).

Całe szczęście, że MPT i Radio Taxi Podlasie wyszły z epoki Mezozoiku i udało się nawiązać współpracę. Skoro mamy już dystrybutorów – czas ruszać!

Ruszamy produkcyjnie!

Był to jeden z dni, które pewnie będę pamiętał bardzo długo. Długo myślałem nad odpowiednią datą, wybrałem Sobotę Wielkanocną – 19 kwietnia 2014. Podczas świąt ruch taksówkowy jest wzmożony – pomyślałem, że to idealna okazja. Jedynym problemem było to, że 19 kwietnia był za 10 dni… więc musiałem nagiąć czasoprzestrzeń – spać szybciej. Z obowiązków odeszły mi studia, ale w dalszym ciagu pracowałem na etat jako programista – musiałem się nieźle wygimnastykować żeby wszystko podopinać.

Potrzebna mi była reklama, tutaj ponownie pomocny okazał się Paweł, który na Biała, się dzieje zgodził się na opublikowanie artykuł promocyjnego. Biała, się dzieje oraz kilka innych większych lokalnych portali informacyjnych dołączyły do grona patronów medialnych Zawieź mnie.
Muszę zaznaczyć, że na tym etapie nie wydałem jeszcze ani jednej złotówki na projekt (jedynie koszt poniosłem w dojazdach na spotkania z korporacjami). Promocja załatwiona, produkt gotowy, korporacje dogadane – żyć nie umierać. Oczywiście nie było tak kolorowo, ~70h przed uruchomieniem produktu, znalazłem critical bug – w sumie zupełnie przypadkiem. Problem był w wersji ustawionej w Manifeście i konfiguracji Google Maps w aplikacji – kodowanie czas zacząć : ).
Udało mi się przebudować wykorzystanie Google Maps by nie wpłynęło na resztę aplikacji – najchętniej powtórzyłbym wszystkie testy z użytkownikami, ale nie było czasu. Podjąłem pewne ryzyko, nie opóźniając startu uruchomienia – było warto ponieważ bug, który naprawiłem nie wpływał na inne elementy systemu – ufff! Wyczyściłem dane testowe, wprowadziłem faktyczne, wyzerowałem liczniki i kilkanaście godzin przed uruchomieniem miałem wszystko 🙂

Sobota Wielkanocna, 19 kwietnia 2014, Zawieź mnie ruszyło! Oczywiście sam nie mogłem w to uwierzyć, dzwoniłem do korporacji z pytaniem o potwierdzeniem czy na pewno wszystko jest OK. Miałem cały czas statystyki w real-time, przez pierwsze 3 dni Zawieź-mnie zdobyło ~200 użytkowników – co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Mimo to niczego nie da się porównać z uczuciem, kiedy 19 kwietnia 2014 o 17:39 dostałem powiadomienie, że zostało dokonane pierwsze zamówienie taksówki wraz z przejazdem. Od razu zadzwoniłem do korporacji, czy dane, które widzę się zgadzają i zgadzały się – dla mnie coś niesamowitego. Zdaję sobie sprawę, że osoby nie tworzące swoich produktów nie rozumieją czym się tak straszliwie jarałem.
Pierwsze zamówienie taksówki było po 10m od uruchomienia usługi – tyle, że ludzie testowali system. Przewidziałem to i dałem dodatkowe potwierdzenie podczas zamówienia, ludzie je odrzucali. Chcieli zobaczyć czy to faktycznie działa.

Oprócz artykułów moich patronów medialnych, o projekcie pisano na onet.pl oraz dzienniku wschodnim i innych większych i mniejszych portalach #jaramSięJakPochodnia. Oczywiście pod wpisami zdarzały się nie konstruktywne komentarze, które mówiły, że to głupie – bo tak. Jednak większość komentarzy była pozytywna, z których można było wyciągnąć feedback co poprawić lub przeczytać, że system się podoba 🙂
Odezwało się do mnie Polskie Radio z pytaniem czy zgodzę się udzielić wywiadu – to było dla mnie retoryczne pytanie, uważałem to za świetną promocję systemu. Audycja nie była na żywo, z 15m rozmowy o systemie, został złożony 2.5m wycinek, fragmentów rozmowy. Oczywiście zostały wycięte wszystkie informacje, które pomogły by w używaniu systemu. We fragmencie rozmowy, został wycięty adres strony WWW, a nawet nazwa systemu. Audycja została sprzedana mniej/więcej tak : „młody chłopak, z małej miejscowości, zrobił coś fajnego”. Po odsłuchaniu audycji, nikt nie wiedział nawet jak się system nazywa i gdzie go można znaleźć. #trudno. Chociaż mamie się podobało. Audycja w radio – checked!

Audycja w radio nie przyczyniła się do zwiększenia użytkowania systemu, jedynie znajomi gratulowali. Patrząc z perspektywy czasu, nauczyło mnie to bardzo ważnej rzeczy, ludzie szukają sensacji/tematu – wcale nie chcą pomóc Ci w promocji, dbają o swój biznes. Później rozmowy o artykułach promocyjnych prowadziłem inaczej, również uważałem bardziej na to co mówię/piszę.
Po wizycie w radio mam więc mp3 z nagraniem i kilka fotek #iTakByłoWarto.

Intensynie zbierałem feedback od użytkowników i kilka tygodni po starcie wyszła aktualizacja systemu, gdzie dodałem możliwość:

  • śledzenie trasy przejazdu – aktualna pozycja użytkownika jest widoczna na mapie. Po potwierdzeniu kursu, użytkownik widzi swoją aktualną pozycję (dzięki czemu widzi, czy kierowca nie zbacza z optymalnej trasy)
  • monitorowanie kosztu przejazdu – po potwierdzeniu zgłoszenia, użytkownik widzi w telefonie szacowaną cenę przejazdu, która jest aktualizowana wraz z przebytą odległością;
  • monitorowanie dystansu – użytkownik ma możliwość monitorowania odległości wyrażanej w metrach, jaka została do ukończenia kursu;
  • możliwość obsługi niezrzeszonych kierowców w aplikacji;
  • możliwość zamówienia taksówki na określoną liczbę osób (1-6);
  • wyświetlanie istotnych miejsc na mapie.

Wyobraźcie sobie jak wyglądało testowanie śledzenia trasy przejazdu. Bieganie po parkingu z telefonem w ręku 😉 Mogłem wrzucić koordynaty w GPS, ale nic nie odwzorowuje faktycznego działania aplikacji na produkcji jak testy tego typu, zawsze staram się testować w warunkach jak najbardziej zbliżonych dla użytkownika (oczywiście, nie zawsze jest to możliwe).

Wyciągnąłem jeszcze jedno ważne doświadczenie. Tworząc projekt (przed wyjściem na produkcje), potrzebowałem pomocy wielu ludzi. Pomoc różnego typu; od „mógłbyś sprawdzić czy działa” po zasięganiu opinii. Potrzebowałem osób do współpracy – to średni pomysł żebym był grafikiem, programistą, sprzedawcą i analitykiem – doba jest zbyt krótka. Niestety nie miałem wyjścia. Nikt nie zdecydował się na współpracę podczas tworzenia projektu, potrzebna była osoba, która podwinie rękawy i będzie ze mną współtworzyła produkt. Jeśli chodzi o zarobki to mówiłem, „nie wiem, jest pomysł, zobaczymy co uda nam się zrobić, w którym kierunku pójdzie”. Jestem zwolennikiem przysłowia „kto nie ryzykuje, ten ku#&% mać!”. Nie chcę tutaj kreować wizerunku męczennika – tak nie było. Nikt nie rzucał mi kłód pod nogi, niektórzy okazali się bardzo pomocni (wspominałem wcześniej). Sytuacja z brakiem ludzi do współpracy odmieniła się wraz z wyjściem produkcyjnie. Po uruchomieniu systemu oraz kilku pochlebnych artykułach nagle chęć pomocy wzrosła o 500%. Patrząc z perspektywy czasu rozumiem to. Łatwiej jest przyłączyć się do projektu, gdy cała robota została wykonana i zacząć „spijać śmietankę” :- ) W dalszym ciągu szukam ciekawych osób do współpracy, więc jeśli jesteś kreatywny i nie boisz się ciężkiej pracy i masz ciekawy pomysł na rozwój projektu – let me know.

Tym oto sposobem przeleciało już 1.5 roku od uruchomienia systemu. Statystyki projektu wyszły na 0 – oprócz kosztów dojazdu na spotkania, nie włożyłem w projekt ani jednej złotówki i tyle samo na nim zarobiłem. Korzyścią jest wiedza empiryczna, którą wyciągnąłem. Oceniam, że było warto. Tego co nauczyłem się podczas produkcji tego projektu nie nauczyłbym się z żadnego podręcznika. Jestem bogatszy w doświadczenie oraz mam niesamowite wspomnienia. Przy kolejnych projektach postaram się nie popełniać tych samych błędów – ten wpis był dla mnie doskonałą analizą 🙂 – aż łezka się w oku zakręciła : )

Kończąc wpis, chcę dać Wam możliwość zapytania mnie o kwestię związane z projektem – może coś Was ciekawi, a nie opisałem tego w tym wpisie – tak więc AMAA (ask me almost anything) – uważam za otwarte, pytania piszcie w komentarzach.


Dziękuję, że przeczytałeś ❤️

Pssst... przygotowałem dla Ciebie kilka prezentów - wybierz co Ci się przyda! 👍

2 komentarze do “Zawieź mnie – od idei, przez problemy do MVP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.